Ocena użytkowników: 0 / 5

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

 

     25 lipca w godzinach  rannych wyruszyliśmy do Krakowa z grupą z dekanatu otmuchowskiego. Podróż trwała dość długo  ze względu na tłumy ludzi jadących w jedną stronę. Przebiegła ona w miłej atmosferze. Pociągi przeładowane, ludzie wsiadający jednym rzutem to nawet 500 osób. Duszno, ciasno ale fakt ,że za niedługo będziemy w Krakowie od razu powodował uśmiech na twarzy. Każdy czekał na ten moment. Już w pociągu można było doświadczyć dobra i życzliwości innych ludzi. Młodzi ludzie z Czech o niesamowitym poczuciu humoru dzielą się tym, co mają. Niby błahe sprawy a pokazują oblicze człowieka. Puszczają paczkę żelek dla całego przedziału do poczęstunku. Po przybyciu na miejsce zostaliśmy bardzo miło przyjęci oraz zakwaterowani w szkole w sąsiedniej miejscowości o nazwie Zembrzyce. Mieszkaliśmy tam przez pobyt na ŚDM. Mieliśmy tam codziennie Mszę Św. jak i katechezy. Mieszkańcy jak i wolontariusze stanęli na wysokości zadania, zostaliśmy serdecznie przyjęci, została okazana nam bezinteresowna pomoc płynąca z serca od dobrych ludzi. Spaliśmy w szkole na materacach razem z dwoma innymi grupami. Było nas tam ponad 200 osób. Dostaliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy. Odwiedzaliśmy sąsiednie miejscowości- Wadowice, Suchą Beskidzką. Już drugiego dnia zderzyliśmy się z trudnymi warunkami idąc pieszo do Suchej. Burza i ulewa, przemoknięte ubrania i buty. Taka sytuacja nie była przeszkodą aby się modlić. Wybiła godzina 15:00.Wszyscy, stojąc pod mostem modliliśmy się koronką do Miłosierdzia Bożego. W takiej miejscowości jak Sucha czy Wadowice odbywały się koncerty, śpiewy, tańce- wszystko na chwałę Boga. Byli tam ludzie o różnych narodowościach z którymi mogliśmy się zintegrować i przeżyć część ŚDM. Mieliśmy zaszczyt być na Błoniach Krakowskich w czwartek 28.07 gdzie odbyło się pierwsze oficjalne spotkanie z papieżem. Dzień wcześniej (27.07) byliśmy w Wadowicach, gdzie przedstawiane były świadectwa życia czyli mowa o ‘zasięgnięciu dna’ aby poznać miłość Jezusa. Tego dnia naród polski, ludzie z całego świata ujrzeli papieża Franciszka w oknie w Krakowie przy ulicy Franciszkańskiej. Późne powroty, upał, odciski, tłumy nie przeszkadzały w tym, aby cieszyć się z tego, gdzie jesteśmy, czego doświadczamy. Droga na Błonia była długa ale efekt zachwycał. Droga na Campus była jeszcze dłuższa i o wiele cięższa, lecz nikt nie narzekał. Każda droga była do przebycia. Służby zadbały o wszystko; od wody pitnej po chłodne natryski. Dostarczano nam odpowiednią ilość kalorii. Zadbano o nasze bezpieczeństwo oraz sprawną organizację ruchu. Zadziwiającym  a jednocześnie normalnym odruchem była pomoc ze strony obcych osób, których spotykaliśmy w drodze na Błonia i Campus Misericordiale.  Wszyscy oczekiwali momentu pójścia na Błonia na spotkanie z papieżem. Otrzymaliśmy sektor B3, który był blisko ołtarza. Dotarliśmy do niego po pieszej podróży. Widok tysięcy ludzi, kolorowych  flag innych państw, zachmurzonego nieba z lekkim deszczem, usłyszenie hymnu Światowych Dni Młodzieży oraz widok telebimu z relacją na żywo jadącego papieża sprawiał, że każdy człowiek w różny, prywatny sposób dziękował Panu Bogu, że może tam być i doświadczać tego na własnej skórze. Piękny i zapadający w pamięci był widok papieża, który jedzie między sektorami już na Błoniach. Dużo nie myśląc w pozytywnym tego słowa znaczeniu samoistnie biegło się do przodu aby zobaczyć papieża z bliska. Nie przeszkadzał w tym tłum obcych ludzi, który lecą do przodu z powodu tego samego celu. Słowa papieża wypowiadane były w języku włoskim ale mieliśmy dostęp do radia i słuchaliśmy w języku polskim. Słowa papieża były przekładane na wszystkie języki świata. W piątek oglądaliśmy relację Drogi Krzyżowej w Suchej Beskidzkiej. Tego dnia nie byliśmy na Błoniach. Był to słoneczny dzień. Przyszła sobota 30 lipca. W godzinach rannych po  mszy wyruszyliśmy na Campus Misericordiale. Udaliśmy się do szkoły na ok. 20 min. po plecaki. Mieliśmy spotkać się przed szkołą. Nie wiem jak to się stało, że przeoczyłam odjazd autokaru mojej grupy. Jednak zbieg okoliczności, bo jeszcze nie wiedząc, że autokar pojechał beze mnie byłam ugadana z rodzicami moich znajomych z parafii, że wezmą mnie ze sobą na pociąg ale jakieś 40 minut później. Dołączyliśmy do grupy, na pociąg mieliśmy czekać ok. 2h. ale na nasze szczęście udało nam się pojechać wcześniej. Grupa 50 osobowa nie zmieściła się do jednego przedziału więc byliśmy rozsiani po całym pociągu. Naszej grupie ( parafia Kamiennik- 5osób) został przydzielony jeden ksiądz żartowniś , o bardzo niezwykłym poczuciu humoru, człowiek autorytet jak i człowiek wiary. Trafiliśmy do wagonu, w którym byli Włosi. Wzięliśmy do ręki śpiewniki i uczyliśmy się hymnu w innych językach. Włosi śpiewali z nami i pomogli nauczyć się nam refrenu hymnu, potrafiliśmy po hiszpańsku, angielsku. Podróż przebiegała sprawnie, do czasu. Nagle pociąg zatrzymał się i wszyscy musieliśmy wysiadać. Niespełna 2 godziny jazdy, byliśmy zdziwieni bo droga docelowa była bardzo daleka. Okazało się ,że po prostu pociąg już dalej nie jedzie i musimy pieszo dotrzeć do celu swojej podróży. Lekkie przerażenie. Tego dnia był niesamowity upał, tłumy ludzi, ciężki plecak, litry wody, zmienne buty, śpiwór – to wszystko ciążyło na plecach każdego uczestnika. Wszystko przydatne, nie było żadnych niepotrzebnych rzeczy.  Nie myślało się o bólu, upale. Przede wszystkim występował ból fizyczny. W tym dniu niezbędne było nakrycie głowy oraz woda pitna. Tak naprawdę to ona pomagała znieść skwar. Na nasze szczęście udało się nam kawałek podjechać tramwajem, który był przeładowany, na który trzeba było długo czekać. Godziny wieczorne- dotarcie na miejsce, zrzucenie z siebie ciężaru, który dźwigało się kilka godzin, wytchnienie i rozczarowanie. Nie ma dla nas miejsca w sektorze, który został nam przydzielony. Musieliśmy sobie w tej sytuacji poradzić sami. Znaleźliśmy miejsce : miejsce na mokrej ziemi, poza sektorami, mała łąka. Ograniczony ruch, kolejki, długie postoje, człowiek w warunkach polowych- bez wody, wygodnego miejsca. Niesamowity widok ponad miliona ludzi. Nadchodzi moment powitania papieża. Każdy dumny, że widzi go na własne oczy. Modlitwa, słowa zwrócone do młodych pozostaną na zawsze w pamięci. Bogate przesłanie słów powoduje, że człowiek jest gotowy aby coś zmienić w swoim życiu. Wieczór- każdy otrzymał świece, niesamowity widok miliona płomyków. Możliwość opuszczenia miejsca i na własną odpowiedzialność udanie się bliżej ołtarza. Czuwanie do późnych godzin nocnych.  Potężne zmęczenie ale radość z doświadczania Miłosierdzia. Niedziela-  Msza Św., odprawiana przez papieża Franciszka. Godziny ranne i niesamowity upał. Przyjęta komunia. Słowa papieża kierowane do młodych ludzi poddają go refleksji. Mowa o tym, że Jezus daje pasję w życiu. Młody człowiek powinien posiadać zainteresowania. Papież satyrycznie zwrócił uwagę na młodych ludzi jako ‘’kanapowych’’, którzy siedzą na kanapach i marnują swoje życie. Świat potrzebuje młodych w ‘nowych butach sportowych’, nie ma miejsca na rezerwę. Między innymi po co są te zainteresowania. W życiu ważna jest nadzieja i to my mamy być nią. Mamy być przyszłością świata. Aby traktować dziadków i starsze osoby w sposób dobry, szanując ich. Słuchać ich rad bo oni już doświadczyli życia. Została zwrócona uwaga Ojca Św. na ludzi i ich słabości, które często przynoszą nieoczekiwany skutek, konsekwencje. Prowadzą one do utraty poczucia własnej wartości i własnego miejsca na świecie. W tym aspekcie ‘’słabości’’ zwrócił uwagę na narkotyki, używki jako społecznie akceptowane. Kwestia braterstwa, która może przejawiać się w pomocy bliźniemu. Stan wojny; nie zwyciężać terroru jeszcze większym terrorem. My jesteśmy świadomi  wojny, która panuje obecnie. Pamięć dla ofiar. Kluczowo powiedziane jest, że nie można usprawiedliwiać przelanej krwi braci naszych. My jesteśmy wezwani do czynienia wiary, Bóg na nas czeka, jest dla nas, przychodzi by otworzyć nasze serca, nasze życie. Chce otworzyć wszystko to, co nas zamyka a możliwe jest to jeżeli tego chcemy. Mowa o życiu, jako czymś co jest piękne. Mamy chcieć go przeżywać. To my mamy decydować o naszej przyszłości, naszym postępowaniu, bo to my jesteśmy tego świadomi. Racjonalne myślenie zaślepione jest często nową technologią. Papież skorzystał z cudownego wynalazku jakim jest internet i zamieścił na forum wpis o treści „ Nieście radość z przyjaźni z Jezusem światu gdziekolwiek jesteście, w pracy, w szkole, na whatsappie, facebooku czy twitterze’’.

 

     Ogromne przeżycie, które pozostanie w pamięci do końca życia. Jestem wdzięczna wszystkim tym, dzięki którym mogłam tam jechać. Już od dłuższego czasu wiedziałam , że będzie w Krakowie takie wydarzenie religijne jak Światowe Dni Młodzieży, starałam się jakoś do tego duchowo przygotować. W części pomogły mi spotkania na które uczęszczałam, podejmowane rozmowy na ten temat. Wróciłam umocniona, doceniam to, co mam, staram się być jeszcze lepszym człowiekiem trwającym w wierze. Jako młody człowiek w dzisiejszym świecie mam kontakt z ludźmi, którzy chodzą do kościoła, znają pojęcie wiary praktykując ją, jak i z tymi którym jest to obojętne. Od każdego człowieka można się czegoś nauczyć. Nie należy wstydzić się wiary. Należy o niej mówić, szczególnie powinni słuchać ci, którzy zapomnieli o Bogu .Zobaczyłam tam, jak Kościół ważny jest dla ludzi, szczególnie młodych. Jak należy szanować człowieka, pomagać mu, nie patrzeć na czynione zło. Spotkałam się z ludźmi wiary, którzy szanują swoje życie niezależnie od tego, czy zawsze jest kolorowo. Zobaczyłam czym jest wiara dla ludzi, którzy pochodzą z innego zakątka świata. Móc uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży w Polsce w 2016r. to dar. Nie wiadomo kiedy przypadną kolejne ŚDM w naszym kraju. Rok temu przyjęłam sakrament bierzmowania, a w tym roku mogłam zobaczyć co to znaczy żywa wiara. Podczas tego wydarzenia dużo było elementów, które przypominały człowiekowi o elementach z życia: odwiedziny papieża w Auschwitz-Birkenau dla uczczenia pamięci ofiar, spotkanie z chorymi dziećmi, modlitwa za nie jak i wspomnienie o chrzcie św. na Campusie Misericordiale, od którego tak naprawdę zaczęło się nasze życie chrześcijańskie.

 

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7)

 

Motto ŚDM, piąte z ośmiu błogosławieństw, wypowiedzianych przez Jezusa.

 

artykul